niedziela, 17 kwietnia 2016

Od Teraz. Na Zawsze. cz.5

Niedługo później zawitaliśmy do domu Mateusza - kolegi Adama ze studiów. Zaprosił nas uprzejmie do środka, pokazał nasze pokoje i po rozgoszczeniu się zeszliśmy na dół na herbatę. Opowiadaliśmy sobie nasze śmieszne przeżycia i historie, które nas spotkały. Dowiedziałam się jakie przypadki zdarzały im się w czasie nauki. Mateusz ze swoją żoną powiedzieli jak się poznali.
- To było na jednej z Gdańskich ulic. Szłam rozmawiając przez telefon z przyjaciółką i niosąc w ręku kilka zeszytów. Przechodziłam obok sklepu obuwniczego jego cioci, gdy nagle wypadł on, wytrącił mi przypadkowo komórkę i notatki, a potem czerwony jak burak przepraszał, pomagał mi zbierać rzeczy i zapraszał na kawę w ramach rekompensaty - śmiała się Nadia. - Od tamtej pory widywaliśmy się niemal codziennie. Potem ślub i wspólne mieszkanie, a teraz - spojrzała na swój brzuch - pierwsze dziecko.
- Będzie mieć na imię Sara - rzucił Mateusz.
- Ale jeśli chłopiec to będzie Piotruś - przekonywali się.
Potem poszliśmy do swoich sypialni. Nie mogłam spać. Uliczne lampy zgasły już dawno. Spojrzałam na zegarek. 3.57. Nie zmrużyłam oka przez kolejne kilka minut. Nie wytrzymując sama ze sobą wstałam z łóżka i ubrałam szlafrok. Wyszłam na korytarz i usiadłam na drewnianych schodach prowadzących na parter. Oparłam ręce łokciami na kolanach, a dłońmi podtrzymałam czoło. Usłyszałam trzask.  "Wyobraźnia" - myślę. Lecz wtedy usiadł przy mnie Adam.
- Nie możesz spać, więc przyszłaś tu myśleć nad swoim życiem? - spytał, a ja poczułam się jakby czytał mi w myślach. - Mam podobnie.
- No nie wiem... - szepnęłam.
- Co?
- Moje złe wspomnienia dotyczą nie tylko rodziców. W gimnazjum jedna dziewczyna upatrzyła mnie jako "swoją ofiarę" i ciągle mi czymś dopiekała. Potem naśmiewała się z tego, że zakochałam się w chłopaku, który nijak do mnie nie pasował i był z tak zwanej "elity". Zresztą on też miał ze mnie przez to ubaw... Poszłam do liceum i było podobnie. Idioci zmarnowali moje lata nastolatki. Czuję się jakby tamten czas był jedną wielką drzazgą siedzącą we mnie, od której nie mogę się uwolnić. Potem były studia... Zapieprzałam na nich żeby coś osiągnąć i udało się... Potem przyjechałam tu, poznałam ciebie, zmieniłeś moje poglądy i... - zawiesiłam się na moment.
- I co ? - objął mnie ramieniem.
- ...i zakochałam się w tobie... - wyszeptałam.
- Posłuchaj... moje życie kompletnie nie miało sensu. Aż do tego dnia, gdy stanęłaś w moich drzwiach szukając mieszkania. Poczułem jak mocno bije mi przy tobie serce i... nie chcę żeby przestawało. Rozumiesz? Tak. Wiem, to trudne, ale kocham cię. I chcę z tobą być.
Słowa uderzyły do mnie i zaczęły wirować mi w głowie. Poczułam falę niezwykłych uczuć jakie mnie ogarnęły. Spojrzałam na Adama, zbliżyłam się do niego i pocałowałam w sam środek ust. Potem przyniósł koc i do rana siedzieliśmy na schodach tak w siebie wtuleni. Po dwóch latach doczekałam się pierścionka zaręczynowego i kolejnych lat spędzonych szczęśliwie razem z Adamem.