Czułam się jak osoba z listy poszukiwanych przez policję. Najbardziej liczył się czas. Andrzej dał mi chwilę żeby się przebrać, on w tym czasie miał podjechać autem pod szpital. Moja sala była na parterze więc z wyjściem przez okno nie było problemu. Wskoczyłam piorunem na miejsce pasażera i zapięłam pas. Usłyszeliśmy warkot silnika i po chwili znaleźliśmy się na jezdni.
- Na której ulicy mieszkasz? - spytał.
- Yy... Momencik.. - wyjęłam komórkę i wystukałam numer.- Elka?... Tak, wiem.....Tak... No wiem... No tak...Skończ paplać mam ważniejszą sprawę!... Na jakiej ulicy jest nasz hotel?... Tak to jest ta sprawa....Super, dzięki, do potem... No wiem... tak... Tak, wszystko pamiętam muszę kończyć, zrozum! - przycisnęłam czerwoną słuchawkę.
- Siostra?
- Gorzej, przyjaciółka - zaśmiałam się.
- A jak będzie foch?
- Jedź na pierwszego maja - urwałam, na co on niemal nie udusił się z powstrzymanego śmiechu.
Dojechaliśmy na miejsce.
- Może Ci pomogę?
- Już i tak dużo mi pomogłeś, dzięki.
- Wezmę Ci torebkę.
- Nie trzeba, poradzę sobie.
Mimo wszystko wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi, po czym odprowadził pod hotel. Obok wejścia stały ogromne donice z kwiatami. Dlaczego wcześniej ich nie zauważyłam..? Stanęliśmy obok drzwi. Andrzej sięgnął do donicy i zerwanego kwiatka włożył mi za ucho.
- Do zobaczenia - powiedział i dał mi buziaka w policzek.
Patrzyłam jak wsiada do samochodu, macha i odjeżdża.
- Do zobaczenia - szepnęłam gdy już go nie było.
Ledwo weszłam do holu, a od strony schodów wyszła do mnie Ela, Fabian i Dawid.
- Ładnie ci tak - stwierdził Fabian poprawiając mi bratka za uchem.
- Idziemy na basen, idziesz z nami...O MATKO BOSKA! Coś ty w rękę zrobiła?!?!!?
- Poparzenie. Przypadkowe...
- Byłaś z tym na izbie?
- Jasne, to oczywiste.
Elka popatrzyła na mnie niepewnie.
- Może zamiast na basen pójdziemy na pizzę, co? - zaproponował Fabian.
- Nie, idźcie na basen, poczekam w pokoju...
- Fabian ma świetny pomysł - poparli go Dawid i Ela. - Chodź z nami, Miśka, będzie fajnie.
- Nie chcę, poza tym jestem na diecie.
- Jesteś już szczupła, chodź, proszę - namawiała mnie przyjaciółka.
Dla świętego spokoju się zgodziłam, chociaż wcale nie miałam na to ochoty. W pizzerii czułam się jakbym przebywała w jakimś odległym świecie. Wydawało mi się, że ktoś mi odebrał część mnie.
- Michasia? Halo? Dobrze się czujesz? Idziemy już - głos Fabiana wyrwał mnie z transu.
Po powrocie do pokojów chłopaki poszli do swoich, żeby móc zacząć trening przed meczem. Leżąc na łóżku i tuląc poduszkę wysłuchiwałam gadania Elki przygotowującej się na mecz. Byłam zmęczona.
- ... Czy ty mnie słuchasz? - stanęła przede mną.
- Co? Tak... Nie. Przepraszam.
- Co ci jest? - usiadła i spojrzała na mnie z powagą.
- Nic, głowa mnie boli...
- Akurat! Klasyczna wymówka. Ciągle siedzisz w swoich myślach.
- Wcale, że nie. Serio boli mnie głowa - trzymałam się swojego kłamstwa.
- Niech ci będzie... Weź tabletki i chodź. Niedługo mecz.
Podniosłam się cudem z łóżka i powlekłam się do walizki żeby znaleźć koszulkę kibica i pozostałe rzeczy. Po kilku minutach byłam gotowa. Taksówka zawiozła nas na Halę "Energia", gdzie miał się odbyć mecz. Zajęłyśmy swoje miejsca.
- Idę do łazienki - stwierdziłam.
- Co? Teraz? Zaraz zacznie się mecz...
- Za moment wrócę, nawet nie zauważysz, że mnie nie było.
Idąc korytarzem z powrotem na trybuny mijałam szatnie i inne pomieszczenia. Na ławce tuż obok wejścia na salę siedział nie kto inny jak Andrzej. Chyba nawet nie zauważył, że jestem w pobliżu, bo nie udało mu się ukryć zdziwienia na mój widok.
- Oo.. Cześć, nie widziałem cię. Jak ręka?
- Hej, całkiem dobrze.. już nawet nie piecze... coś się stało?
- Nie... tylko nerwy. Jak zawsze przed meczem - uśmiechnął się do mnie, po czym oparł się o ścianę, spuścił wzrok i zaczął "bawić się" palcami.
- Ej, bez przesady, grałeś w tylu meczach...
- I za każdym razem tak samo - przerwał mi - strach przed zawiedzeniem rodziny, fanów, reszty klubu i samego siebie...
- Rozumiem...wiesz? Ja mam tak samo jeśli chodzi o powrót do Suwałk... boję się tych wspomnień i wszystkiego co może mnie tam spotkać. Dlatego nie chcę tam wracać. Ale muszę... niestety...
- Dlaczego?
- ... Nie wiem. Może zwyczajnie nie umiem zacząć od nowa w innym miejscu. Boję się. Boję się przyszłości.
Milczeliśmy kilka chwil.
- Nie bój się. Wiem, że to może być trudne, ale może być też zmianą na lepsze. Jeśli nie chcesz wracać, nie rób tego.
Zobaczyłam w nim wtedy człowieka innego niż wszyscy. To było dziwne, ale cząstkę siebie którą straciłam oddałam jemu. Nie wiedząc czemu przytuliłam się do niego, a on objął mnie ręką. Usłyszałam bicie jego serca a potem głos komentatora zapraszającego na początek meczu. Odeszłam na trybuny po raz kolejny czując tą pustkę w sobie.
(CDN)