Z pewnością słyszeliście już o Libester Blog Awards, więc nie będę Wam podawać definicji. Dla niekumatych - chodzi w tym o odpowiedzenie na pytania zadane przez autora innego bloga, który Cię nominował.
No, więc tak:
Nominowała mnie Michalina z bloga Moje i Tylko Wasze
Oto jej pytania i moje odpowiedzi:
Co Was inspiruje do pisania bloga???
Cóż, trudno to wyjaśnić. Myślę, że inspiracją może być wszystko wokół nas. Ja np. zaczęłam opowiadaniami wyrzucać z siebie to co czuję i przyznam, że przynosi mi to ulgę.
Jaka jest Wasza ulubiona piosenka???Ooo... to pytanie jest niemal nie do przebrnięcia... Ale odkąd pamiętam kochałam rocka, a kilka miesięcy temu zakochałam się w muzyce zespołu 5 Second Of Summer. Obecnie uwielbiam piosenkę Jet Black Heart
Wolicie być samemu czy wolicie towarzystwo fałszywych przyjaciół??? W tym przypadku zdecydowanie wolę być sama. Mieć prawdziwych przyjaciół to skarb, o fałszywych nie warto walczyć...
Gdybyście mieli jakąś magiczną moc co by to było i dlaczego???Hmm.. zawsze chciałam latać. Chciałabym poczuć jak to jest nie mieć niczego pod stopami, być między chmurami i móc choć na chwilę zapomnieć o całym świecie... zanurzyć się w marzeniach... Nie licząc latania chciałabym stawać się niewidzialna lub czytać w myślach, ale te dwie nadprzyrodzone zdolności schodzą na nieco dalszy plan.
Jaki jest Wasz ulubiony superbohater???Eee... w sensie ktoś kogo można brać za wzór? Bo tak się składa, że nie czytam komiksów ani nie oglądam rzeczy tego typu. Osobiście uważam, że powinniśmy być sami sobie wzorem. Stawiać sobie nowe wyzwania i cele, dążyć do nich i pracować na swoje szczęście. Tylko wtedy będziemy mieć z tego satysfakcję, oczywiście przy wsparciu osób, które kochamy.
Jaki tytuł nosi Wasza ulubiona książka???Z ulubionymi książkami też mam problem, bo kocham czytać. Ostatnio czytam "Złodziejkę Książek" Markusa Zusaka i twierdzę, że ta książka jest boska. Tak samo jak seria "Córki Księżyca" Lynne Ewing. Ogółem lubię książki, więc nie mam konkretnej odpowiedzi na to pytanie.
Jakie jest Wasze motto życiowe???"Carpe Diem! - Chwytaj Dzień!". Nie mamy szansy czegoś przeżyć dwa razy tak samo więc musimy korzystać z okazji żeby móc przeżyć każdą chwilę jak najlepiej.
Co myślicie na temat różnicy wieku w miłości??? Myślę, że miłość nie zna wieku, ale równocześnie uważam, że zbyt duża różnica jest często niekorzystna, bo dwie strony ciągle się nie zgadzają... Wystarczy porównać np sposób myślenia 20 latka i 30 lata.. różnice powyżej 7 lat nie wróżą zazwyczaj nic dobrego, ale jeśli chodzi o te poniżej 7 to nie jest to raczej nic złego.
Co jest dla Was ważne w chwili gdy patrzycie na kogoś po raz pierwszy??? Twierdzę, że ważną sprawą jest zachowanie i tego typu rzeczy. Normalny człowiek nie jest chamski, dba o siebie (nie przesadnie, bo to już jest egoizm) i potrafi być szczery. Spójrzmy prawdzie w oczy - takich ludzi jest mało.
A teraz moje nominacje:
http://opinieokularnicy.blogspot.com/
http://mojeitylkowasze.blogspot.com/
http://sarafochblog.blogspot.com/
http://kuzynkizpieklarodem.blogspot.com/
A oto moje pytania:
Czym Twoim zdaniem jest miłość? Czy czułaś kiedyś jak to jest się zakochać? (Dwa pytania w jednym xd)
Od jak dawna prowadzisz bloga i skąd wziął się ten pomysł?
Czy masz jakieś pasje? Jeśli tak, opowiedz o nich.
Co najbardziej lubisz jeść na śniadanie?
Powoli zbliża się lato. Planujesz gdzieś pojechać na wakacjach?
Jaką lekcję w szkolę lubisz, a jakiej nie znosisz?
Jaki jest Twój ulubiony film?
Masz swój ulubiony zespół? Jeżeli tak, opisz go trochę.
Jak wygląda Twój przeciętny dzień?
Co daje Ci motywację do pisania bloga?
wtorek, 17 maja 2016
niedziela, 15 maja 2016
Przypadkowa Miłość (cz.1)
"Drogi pamiętniku,
moje życie można uznać za jeden wielki problem. Mam dość wszystkiego - rodziny, miłości i ogółem świata. Czuję się samotna, ale nie potrafię sprawić żeby ta samotność minęła. Gdy coś się wali to wszystko po kolei, jak jakieś domino... Mój narzeczony zerwał zaręczyny i odjechał ze swoją nową dziewczyną. Najbliżsi są na mnie źli i twierdzą, że to moja wina i, że powinnam była walczyć o Kamila. Nawet własna siostra nie ma ochoty mnie widzieć, bo uważa, że nie mogę niszczyć spokoju wszystkim dookoła..."- przerwałam i spojrzałam na kartkę. Tekst wyglądał jakby był napisany przez chaotyczną dziesięciolatkę. W sumie wolałabym mieć te 10 lat i patrzeć na wszystko z większym optymizmem, ale wiedziałam, że tak się nie da. Że nie cofnę czasu. Że nic nie zmienię. Że każdy ma mnie dość. Że już nigdy nie będzie tak jak było.
Zaczął przytłaczać mnie strach i rosnąca bezsilność. Czułam jak pojawia się depresja. Mieszkałam sama. W sumie trudno byłoby dzielić miejsce zamieszkania z kimś, kogo w ogóle nie ma. Na domiar złego pogoda za oknem wcale nie ukazywała promieni słonecznych, ale wielką szarą burzową chmurę. Wydawało mi się, że niebo płacze ze mną. W ostatnich dniach niewiele jadłam, więc straciłam parę kilogramów. Każdego ranka nie miałam pojęcia w co się ubrać. W pracy wzięłam dłuższy urlop. Z moim nastrojem prowadzenie lokalnej gazety było nie możliwe. Poza tym od czego się ma zastępców...Pewnego dnia włączyłam w telewizji mecz siatkówki. Twierdząc, że i tak nie ma nic lepszego na innych kanałach, zaczęłam oglądać i... pokochałam to. Siatkówka stała się moją pasją, mimo że nigdy, nawet na szkolnym wuefie nie miałam ochoty w nią grać. Teraz było inaczej. Patrzyłam na kolejne mecze i stałam się fanką zarówno Asseco Resovii jak i Skry Bełchatów. Po zakończonych mistrzostwach krajowych nastąpiła przerwa. Znów nie miałam co robić, Znowu wzięłam urlop i zmizerniałam. Jednak przyszedł dzień, który wszystko zmienił...
Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam na kanapie z książką w ręku. Wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Ugh... kto znowu... - podniosłam się i spojrzałam przez wizjer. - Nie możliwe... - szybko przekręciłam klucz.
- Michaśka! - do przedpokoju wpadła Elka, moja przyjaciółka jeszcze z początków liceum.
- O Boże, Elka, co ty tu robisz?! - cieszyłam się jak dziecko.
- Dawno się nie widziałyśmy, to pomyślałam, że wpadnę - uśmiechnęła się. - I przy okazji mam sprawę... bo... ja wiem, że nigdy nie przepadałaś za siatkówką... ale mam dwa bilety na mecz towarzyski Skry i Resovii.... ale nie mam z kim iść - wypaliła, a ja stałam jak otumaniona. - Wiem, że będziesz się nudzić, ale nie chcę iść sama... Zwłaszcza, że nigdy nie byłam w Bełchatowie i nie znam tamtej okolicy... Pojedziesz ze mną? Przynajmniej do miasta, jeśli nie chcesz na mecz... proszę? - wydukała niepewnie.
- Żartujesz sobie...
- Wiem, nie chcesz. OK. Tylko pytałam, nie było tematu. Co tam u ciebie?
- Daj mi dokończyć, starszym się nie przerywa - zaśmiałam się, chociaż byłam tylko półtora roku starsza. - Chętnie pojadę z tobą i na mecz też mam ochotę...
- Poważnie?!?! Jesteś mega! - i prawie udusiła mnie swoim uściskiem.
- To kiedy ten mecz? - spytałam, gdy złapałam oddech.
- We wtorek.
- To jutro! - zdenerwowałam się.- Jak chcesz spakować się, dojechać do Bełchatowa, rozpakować się, odpocząć i zaliczyć mecz...
- Nie zapominaj o zwiedzaniu okolicy...
- Zwiedzanie okolicy?! Zwiedzanie okolicy..! Tak dla twojej wiadomości jesteśmy w Suwałkach. Podróż potrwa jakieś 6 godzin, doliczając to, że jest już 16:47, a pokój w hotelu znajdziemy po jakimś pół godziny, to dojedziemy przed północą. Mecz znając życie będzie pewnie o 19.00..
- O 20.00 - poprawiła.
- ... więc chcąc zaliczyć twoje zwiedzanie i ogółem całą listę musimy jechać... już! - głośno myślałam, po czym wywaliłam z szafy ciuchy i zaczęłam upychać je do walizki. Ela patrzyła na mnie jak na wariatkę albo jak na uciekinierkę z psychiatryka. - Na co czekasz?! Jedź się pakuj!
- Ja już jestem gotowa. Spakowałam się, zanim przyjechałam - powiedziała po czym wybuchła śmiechem widząc moją minę. Spakowałam się w ciągu kilku minut i w krótkim czasie znalazłyśmy się w drodze do Bełchatowa.
Sama nie wierzyłam, jak dużo jest we mnie teraz motywacji. Pierwszy raz od ponad pół roku miałam jakiś cel i pragnienie. Czułam, że będzie dobrze. Do czasu....
Była już godzina 21:14 kiedy samochód niespodziewanie stanął w jakimś miasteczku pod Warszawą. Elka i ja z przerażeniem popatrzyłyśmy na siebie.
moje życie można uznać za jeden wielki problem. Mam dość wszystkiego - rodziny, miłości i ogółem świata. Czuję się samotna, ale nie potrafię sprawić żeby ta samotność minęła. Gdy coś się wali to wszystko po kolei, jak jakieś domino... Mój narzeczony zerwał zaręczyny i odjechał ze swoją nową dziewczyną. Najbliżsi są na mnie źli i twierdzą, że to moja wina i, że powinnam była walczyć o Kamila. Nawet własna siostra nie ma ochoty mnie widzieć, bo uważa, że nie mogę niszczyć spokoju wszystkim dookoła..."- przerwałam i spojrzałam na kartkę. Tekst wyglądał jakby był napisany przez chaotyczną dziesięciolatkę. W sumie wolałabym mieć te 10 lat i patrzeć na wszystko z większym optymizmem, ale wiedziałam, że tak się nie da. Że nie cofnę czasu. Że nic nie zmienię. Że każdy ma mnie dość. Że już nigdy nie będzie tak jak było.
Zaczął przytłaczać mnie strach i rosnąca bezsilność. Czułam jak pojawia się depresja. Mieszkałam sama. W sumie trudno byłoby dzielić miejsce zamieszkania z kimś, kogo w ogóle nie ma. Na domiar złego pogoda za oknem wcale nie ukazywała promieni słonecznych, ale wielką szarą burzową chmurę. Wydawało mi się, że niebo płacze ze mną. W ostatnich dniach niewiele jadłam, więc straciłam parę kilogramów. Każdego ranka nie miałam pojęcia w co się ubrać. W pracy wzięłam dłuższy urlop. Z moim nastrojem prowadzenie lokalnej gazety było nie możliwe. Poza tym od czego się ma zastępców...Pewnego dnia włączyłam w telewizji mecz siatkówki. Twierdząc, że i tak nie ma nic lepszego na innych kanałach, zaczęłam oglądać i... pokochałam to. Siatkówka stała się moją pasją, mimo że nigdy, nawet na szkolnym wuefie nie miałam ochoty w nią grać. Teraz było inaczej. Patrzyłam na kolejne mecze i stałam się fanką zarówno Asseco Resovii jak i Skry Bełchatów. Po zakończonych mistrzostwach krajowych nastąpiła przerwa. Znów nie miałam co robić, Znowu wzięłam urlop i zmizerniałam. Jednak przyszedł dzień, który wszystko zmienił...
Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam na kanapie z książką w ręku. Wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Ugh... kto znowu... - podniosłam się i spojrzałam przez wizjer. - Nie możliwe... - szybko przekręciłam klucz.
- Michaśka! - do przedpokoju wpadła Elka, moja przyjaciółka jeszcze z początków liceum.
- O Boże, Elka, co ty tu robisz?! - cieszyłam się jak dziecko.
- Dawno się nie widziałyśmy, to pomyślałam, że wpadnę - uśmiechnęła się. - I przy okazji mam sprawę... bo... ja wiem, że nigdy nie przepadałaś za siatkówką... ale mam dwa bilety na mecz towarzyski Skry i Resovii.... ale nie mam z kim iść - wypaliła, a ja stałam jak otumaniona. - Wiem, że będziesz się nudzić, ale nie chcę iść sama... Zwłaszcza, że nigdy nie byłam w Bełchatowie i nie znam tamtej okolicy... Pojedziesz ze mną? Przynajmniej do miasta, jeśli nie chcesz na mecz... proszę? - wydukała niepewnie.
- Żartujesz sobie...
- Wiem, nie chcesz. OK. Tylko pytałam, nie było tematu. Co tam u ciebie?
- Daj mi dokończyć, starszym się nie przerywa - zaśmiałam się, chociaż byłam tylko półtora roku starsza. - Chętnie pojadę z tobą i na mecz też mam ochotę...
- Poważnie?!?! Jesteś mega! - i prawie udusiła mnie swoim uściskiem.
- To kiedy ten mecz? - spytałam, gdy złapałam oddech.
- We wtorek.
- To jutro! - zdenerwowałam się.- Jak chcesz spakować się, dojechać do Bełchatowa, rozpakować się, odpocząć i zaliczyć mecz...
- Nie zapominaj o zwiedzaniu okolicy...
- Zwiedzanie okolicy?! Zwiedzanie okolicy..! Tak dla twojej wiadomości jesteśmy w Suwałkach. Podróż potrwa jakieś 6 godzin, doliczając to, że jest już 16:47, a pokój w hotelu znajdziemy po jakimś pół godziny, to dojedziemy przed północą. Mecz znając życie będzie pewnie o 19.00..
- O 20.00 - poprawiła.
- ... więc chcąc zaliczyć twoje zwiedzanie i ogółem całą listę musimy jechać... już! - głośno myślałam, po czym wywaliłam z szafy ciuchy i zaczęłam upychać je do walizki. Ela patrzyła na mnie jak na wariatkę albo jak na uciekinierkę z psychiatryka. - Na co czekasz?! Jedź się pakuj!
- Ja już jestem gotowa. Spakowałam się, zanim przyjechałam - powiedziała po czym wybuchła śmiechem widząc moją minę. Spakowałam się w ciągu kilku minut i w krótkim czasie znalazłyśmy się w drodze do Bełchatowa.
Sama nie wierzyłam, jak dużo jest we mnie teraz motywacji. Pierwszy raz od ponad pół roku miałam jakiś cel i pragnienie. Czułam, że będzie dobrze. Do czasu....
Była już godzina 21:14 kiedy samochód niespodziewanie stanął w jakimś miasteczku pod Warszawą. Elka i ja z przerażeniem popatrzyłyśmy na siebie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)