niedziela, 15 maja 2016

Przypadkowa Miłość (cz.1)

"Drogi pamiętniku,
moje życie można uznać za jeden wielki problem. Mam dość wszystkiego - rodziny, miłości i ogółem świata. Czuję się samotna, ale nie potrafię sprawić żeby ta samotność minęła. Gdy coś się wali to wszystko po kolei, jak jakieś domino... Mój narzeczony zerwał zaręczyny i odjechał ze swoją nową dziewczyną. Najbliżsi są na mnie źli i twierdzą, że to moja wina i, że powinnam była walczyć o Kamila. Nawet własna siostra nie ma ochoty mnie widzieć, bo uważa, że nie mogę niszczyć spokoju wszystkim dookoła..."- przerwałam i spojrzałam na kartkę. Tekst wyglądał jakby był napisany przez chaotyczną dziesięciolatkę. W sumie wolałabym mieć te 10 lat i patrzeć na wszystko z większym optymizmem, ale wiedziałam, że tak się nie da. Że nie cofnę czasu. Że nic nie zmienię. Że każdy ma mnie dość. Że już nigdy nie będzie tak jak było.
Zaczął przytłaczać mnie strach i rosnąca bezsilność. Czułam jak pojawia się depresja. Mieszkałam sama. W sumie trudno byłoby dzielić miejsce zamieszkania z kimś, kogo w ogóle nie ma. Na domiar złego pogoda za oknem wcale nie ukazywała promieni słonecznych, ale wielką szarą burzową chmurę. Wydawało mi się, że niebo płacze ze mną. W ostatnich dniach niewiele jadłam, więc straciłam parę kilogramów. Każdego ranka nie miałam pojęcia w co się ubrać. W pracy wzięłam dłuższy urlop. Z moim nastrojem prowadzenie lokalnej gazety było nie możliwe. Poza tym od czego się ma zastępców...Pewnego dnia włączyłam w telewizji mecz siatkówki. Twierdząc, że i tak nie ma nic lepszego na innych kanałach, zaczęłam oglądać i... pokochałam to. Siatkówka stała się moją pasją, mimo że nigdy, nawet na szkolnym wuefie nie miałam ochoty w nią grać. Teraz było inaczej. Patrzyłam na kolejne mecze i stałam się fanką zarówno Asseco Resovii jak i Skry Bełchatów. Po zakończonych mistrzostwach krajowych nastąpiła przerwa. Znów nie miałam co robić, Znowu wzięłam urlop i zmizerniałam. Jednak przyszedł dzień, który wszystko zmienił...

Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam na kanapie z książką w ręku. Wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Ugh... kto znowu... - podniosłam się i spojrzałam przez wizjer. - Nie możliwe... - szybko przekręciłam klucz.
- Michaśka! - do przedpokoju wpadła Elka, moja przyjaciółka jeszcze z początków liceum.
- O Boże, Elka, co ty tu robisz?! - cieszyłam się jak dziecko.
- Dawno się nie widziałyśmy, to pomyślałam, że wpadnę - uśmiechnęła się. - I przy okazji mam sprawę... bo... ja wiem, że nigdy nie przepadałaś za siatkówką... ale mam dwa bilety na mecz towarzyski Skry i Resovii.... ale nie mam z kim iść - wypaliła, a ja stałam jak otumaniona. - Wiem, że będziesz się nudzić, ale nie chcę iść sama... Zwłaszcza, że nigdy nie byłam w Bełchatowie i nie znam tamtej okolicy... Pojedziesz ze mną? Przynajmniej do miasta, jeśli nie chcesz na mecz... proszę? - wydukała niepewnie.
- Żartujesz sobie...
- Wiem, nie chcesz. OK. Tylko pytałam, nie było tematu. Co tam u ciebie?
- Daj mi dokończyć, starszym się nie przerywa - zaśmiałam się, chociaż byłam tylko półtora roku starsza. - Chętnie pojadę z tobą i na mecz też mam ochotę...
- Poważnie?!?! Jesteś mega! - i prawie udusiła mnie swoim uściskiem.
- To kiedy ten mecz? - spytałam, gdy złapałam oddech.
- We wtorek.
- To jutro! - zdenerwowałam się.- Jak chcesz spakować się, dojechać do Bełchatowa, rozpakować się, odpocząć i zaliczyć mecz...
- Nie zapominaj o zwiedzaniu okolicy...
- Zwiedzanie okolicy?! Zwiedzanie okolicy..! Tak dla twojej wiadomości jesteśmy w Suwałkach. Podróż potrwa jakieś 6 godzin, doliczając to, że jest już 16:47, a pokój w hotelu znajdziemy po jakimś pół godziny, to dojedziemy przed północą. Mecz znając życie będzie pewnie o 19.00..
- O 20.00 - poprawiła.
- ... więc chcąc zaliczyć twoje zwiedzanie i ogółem całą listę musimy jechać... już! - głośno myślałam, po czym wywaliłam z szafy ciuchy i zaczęłam upychać je do walizki. Ela patrzyła na mnie jak na wariatkę albo jak na uciekinierkę z psychiatryka. - Na co czekasz?! Jedź się pakuj!
- Ja już jestem gotowa. Spakowałam się, zanim przyjechałam - powiedziała po czym wybuchła śmiechem widząc moją minę. Spakowałam się w ciągu kilku minut i w krótkim czasie znalazłyśmy się w drodze do Bełchatowa.
Sama nie wierzyłam, jak dużo jest we mnie teraz motywacji. Pierwszy raz od ponad pół roku miałam jakiś cel i pragnienie. Czułam, że będzie dobrze. Do czasu....
Była już godzina 21:14 kiedy samochód niespodziewanie stanął w jakimś miasteczku pod Warszawą. Elka i ja z przerażeniem popatrzyłyśmy na siebie.

2 komentarze:

  1. 50 yrs old VP Accounting Murry Hucks, hailing from Manitou enjoys watching movies like Colossal Youth (Juventude Em Marcha) and Watching movies. Took a trip to Heritage of Mercury. Almadén and Idrija and drives a G-Class. sprawdz moja strone

    OdpowiedzUsuń